środa, 1 maja 2013

Dzień siódmy: oczekiwanie


Obudził mi odjeżdżający z peronu pociąg. Czekałam na niego. Biegłam do kolejarza, krzycząc: „Proszę go zatrzymać, to mój pociąg jest, są w nim moje rzeczy, tylko na dymka skoczyłam!”. Kolejarz zagwizdał i machnął ręką. Odjechał to odjechał. Tak samo odjechało mi kilka dni temu całe życie. A przecież na to życie czekałam.

Dzień wolny ustawowo miałam zamiar ustawowo odpocząć, ale już dzwonił adwokat, dał zadania do wypełnienia, przekazał nowe informacje z wczoraj („Nie zdążyłem do pani zadzwonić przed wyjazdem na długi weekend”) i kazał czekać. Siadłam i czekałam. Czekałam. Czekałam. Czekałam. 

Dzwonili wszyscy rodzice, po kolei, dopytując, co nowego. Co ma być nowego pierwszego maja? Czekajcie i wy. Nic wam nie powiem. 

Nic nie powiem, a wiem już dokładnie, że zażalenie, że wznowienie, że odwieszenie, że ponowienie… Tylko czekać trzeba. Czekam. Wiem też, że jutro rano będę się przebijać przez tłum do sierżanta i będę prosić o spotkanie z wychowawcą. Jakbym do szkoły szła: „Czy mogę z wychowawcą mojego osadzonego rozmawiać?”. Powiem: „Dzień dobry, znowu narozrabiał?”. A może usłyszę: „Takiego osadzonego każda konkubina by sobie życzyła, grzeczny, miły, uprzejmy, zawsze pomoże, uśmiechnie się.”. Miał się wyróżniać. 

Rzecz w tym, że w areszcie śledczym także na spotkanie z wychowawcą osadzonego wyrazić zgodę musi dyrektor. Podobnie jak musi wyrazić zgodę na przekazanie osadzonemu czajnika. Lub przekazanie osadzonemu dodatkowej pary majtek. Albo dezodorantu. Dyrektor musi się też zgadzać na łączenie widzeń, z dwóch odrębnych godzin w miesiącu na dwie godziny w jednym dniu. Wyobrażam sobie, że praca dyrektora polega głównie na podejmowaniu decyzji w takich sprawach. Od rana otrzymuje podania (na moje kapnęła mi kawa, przepraszam, Panie Dyrektorze) i od rana przekłada je na kupkę na prawo (zgoda) i na kupkę na lewo (brak zgody). Przecież na inne czynności nie wystarczy mu czasu, wystarczy, żeby każdy osadzony napisał jedno podanie tygodniowo. 

Co mi powie Wychowawca, co mi powie Dyrektor? Nie wiem. Sycę oczy zielenią wiosenną i marzę o tym, by optymizmu ziarno przyjęło się w moim umyśle. Wkrótce Zimna Zośka. Czas sadzić kwiaty. Oby nie było przymrozków, oby optymizm rósł i rósł, i rósł. Do tego jednak trzeba czekać. 

Czekam. 

Słowo na dziś

wychowawca – osoba opiekująca się grupą dzieci lub młodzieży. Osadzeni zatem są dla społeczeństwa jak dzieci lub jak młodzież, pozbawieni prawa do samostanowienia. Coraz bardziej przekonuję się, że cały system penitencjarny jest niezupełnie ogarnięty. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz