wtorek, 14 maja 2013

Dzień dwudziesty: listy


„Kocham Cię!”. To najczęściej powtarzany zwrot w listach mojego osadzonego do mnie. W moich najwięcej razy pojawia się „Czekam na Ciebie”. Ważę każde słowo, pisząc do niego. Nerwowo drży mi ręka, gdy piszę o ludziach, sprawach, by nie powiedzieć zbyt wiele. Przestrzegam wszystkich, którzy do niego piszą, bo każdy list do niego i każdy od nas jest uważnie czytany.

Listy czytają wychowawcy. Wiedziałam o tym, ale nie zdawałam sobie sprawy z tego, jakie są konsekwencje czytania przez nich naszych listów. Mój osadzony – w opinii wychowawcy – ponoć zbyt się nad sobą roztkliwia w listach do mnie. Zbyt analizuje siebie, swoje poczynania. Okazuje słabość. Ma przestać, bo na przykład będzie miał zakaz korespondencji lub inne kary. 

Zastanawiam się nad tymi wychowawcami, nad ich znajomością psychiki człowieka. Naprawdę zamierzają resocjalizować człowieka, który nie potrafił sobie poradzić z systemem? Naprawdę uważają, że analizowanie tego, co robił – nie tylko w kontekście czynu, za który trafił do zakładu karnego, ale ogólnie – to ujawnianie słabości? Naprawdę okazywanie w słowach miłości najdroższej osobie na świecie jest oznaką psychicznej labilności? Słabość jest zła, w zakładzie karnym to wyrok na skazanym. Komu, jak nie mnie, mój więzień, mój osadzony, mój skazaniec ma się poskarżyć? Przed kim może zapłakać, jak nie przede mną? Jestem jedyną osobą na tym świecie, która ma prawo słyszeć te słowa i kochać go za nie jeszcze bardziej.

A moje listy, naprawdę go osłabiają? Listy, w których piszę, że będę na niego czekać, że ma miejsce w naszym domu, że nie potrafię pozbierać jego rzeczy i ciągle leżą rozrzucone tak, jak je zostawił, a próba wyprania jego piżamy, zawieszonej w łazience na haczyku, skończyła się porażką i odwieszeniem jej tam, gdzie on ją zostawił? 

Może zapytaliby ci wychowawcy, ile dni spędziliśmy osobno na własne życzenie. Ani jednego. Może zapytaliby o to, co wybieraliśmy, gdy mogliśmy wyjść wieczorem ze znajomymi do knajpy lub spędzić te godziny we własnym towarzystwie, tylko we dwoje. Byliśmy praktycznie nierozłączni, teraz pragniemy być nierozłączni w listach.

Złamać człowieka. Oto cel ludzi trzymających władzę. Nie damy się. Nie możemy być blisko fizycznie, nie odbiorą nam bliskości psychicznej. Nie przenikną naszej miłości, która wyraża się również w pragnieniu wspólnego zjedzenia jajka na twardo na śniadanie, o czym będzie do mnie pisać mój osadzony za każdym razem, gdy takie jajko dostanie w zakładzie karnym. A ja mu będę pisać, że czekam na niego w naszym domu, a gdy do niego wróci, ugotuję mu jajko na śniadanie na twardo. 

Słowo na dziś

list – pisemna wypowiedź skierowana do osoby lub instytucji; też papier, na którym napisano tę wypowiedź. List jest nośnikiem słów, słowa przenoszą uczucia. Papier pachnie Tobą, mój osadzony, ten list jest dla mnie Tobą. „Ekspediować posłańca zaraz, uniżenie proszę, boć to jest wielka impacjencja czekać na wiadomość o tym, co najmilszego i najkochańszego na świecie”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz