piątek, 10 maja 2013

Dzień szesnasty: podanie


„Zwracam się z uprzejmą prośbą o…” – być może tak mój osadzony rozpoczyna każde podanie, które kieruje do dyrektora-pułkownika (a może pułkownika dyrektora? albo podpułkownika? nie wiem) w każdej sprawie. 
Zwracam się z uprzejmą prośbą o możliwość otrzymania przeze mnie książki XY pt. NN. 
Zwracam się z uprzejmą prośbą o zgodę na otrzymanie przeze mnie odzieży. Zostałem zatrzymany bez możliwości spakowania się, nie mam, poza koszulką, spodniami, parą skarpetek, slipami męskimi sztuk jeden oraz tenisówkami, nic. Kwietniowe noce są chłodne, spać muszę bez koszulki i bez slip, by wyschły na następny dzień. 
Zwracam się z uprzejmą prośbą o udzielenie zgody na pracę w bibliotece. Praca wyzwala, a warunki fizyczne nie wskazują na możliwość pracy fizycznej. 
Zwracam się z uprzejmą prośbą o wydanie z depozytu telefonu komórkowego oraz karty bankomatowej, jak również pozostałych kart mojej konkubinie NN, zamieszkałej w B. 
Zwracam się z uprzejmą prośbą o wyrażenie zgody na otrzymanie talonu na paczkę higieniczną następujących artykułów kosmetycznych: szamponu do włosów, jednorazowych maszynek do golenia, gąbki oraz dezodorantu.
W tym ostatnim przypadku zgodę wyrażono, z wyłączeniem dezodorantu. O co chodzi z dezodorantem: nie można go podać, nie można kupić w więziennej kantynie. Czasy dezodorantów w spreju minęły, można kupić bezpieczny w sztyfcie lub w kulce. Czy to jest jakaś kolejna forma represji (skazany ma śmierdzieć)? Czy to utrzymywanie tradycji więziennej (w więzieniu musi śmierdzieć)? 

Mój osadzony w każdym liście pisze kilka razy, że „napisał podanie o”. Więzienia w Polsce liczą 700–1000 miejsc, obsada, ze względu na przepełnienie, jest kompletna. Podań pewnie nie pisze (obstawiam) co piąty więzień i niech będzie, że tylko na początku pisze się te podania maniakalnie, o wszystko, bo nie ma się nic. Potem jest spokojniej, bo ma się już coś, na przykład zrezygnowanie, załamanie. Pisze się wtedy na przykład dwa tygodniowo. To znaczy, że – biorąc minimalną liczbę osadzonych, 700 – dyrektor tygodniowo otrzymuje ponad 1000 podań. Chyba fantazjuję. Albo ten absurd jest rzeczywistością. 

Zwracam się z uprzejmą prośbą o zwrot mojego osadzonego. Natychmiast. Podpisano: konkubina. 

Słowo na dziś

podanie – to nie jest, niestety, opowieść oparta na legendzie lub micie. To jest pismo z prośbą. Nie wystarczy, że ktoś siedzi, musi jeszcze na kolana padać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz