czwartek, 1 sierpnia 2013

Dzień dziewięćdziesiąty dziewiąty: praca wyzwala

Codziennie przeszukuję media pod kątem doniesień na temat zakładów karnych, więźniów i kar. Dziś natrafiłam na ciekawy artykuł o pracy więźniów w Małopolsce. Najbardziej zastanowiło mnie wielokrotne podkreślanie, że pracę osadzeni wykonują bezpłatnie. 

W tytule pojawia się jeszcze słowo „wolność”. Brak na to, że praca na zewnątrz jest przez osadzonych traktowana jak wolność, potwierdzenia w artykule. Co to w ogóle za konstrukcja pojęciowa: traktować pracę jak wolność. 

Praca jest uważana przez osadzonych za przywilej; o pracę starają się, nawet jeśli są w wieku emerytalnym. Pracują więc nie tylko młodzi, zdrowi, ale także starsi, w wieku około siedemdziesięciu lat, jeśli tylko pozwalają im siły. Tylko mnie stawało serce na myśl, że i mój osadzony zostanie zmuszony do pracy, bo praca fizyczna – a tylko taką oferują zakłady karne – to dla niego koniec zdrowia. 

Praca wiąże się z możliwością otrzymywania przepustek i podwyższeniem racji żywnościowych. Osadzeni pracujący kosztują zakład karny więcej niż niepracujący (bodajże o złotówkę więcej kosztuje dzienne wyżywienie). Dziwi mnie natomiast podkreślanie, wielokrotne, że pracują za darmo. Będę musiała zbadać tę sprawę, bo z tego co słyszałam, otrzymują wynagrodzenie. 

Słowo na dziś

rzetelność – wybieram trzecie znaczenie słowa: zgodny z prawdą, wiarygodny. Odnoszę wrażenie, że w tym artykule niewiele zgadza się z rzeczywistością. Bo wolność, jak powiedziała mi jedna z kobiet pod zakładem karnym, pachnie jak kromka z masłem posmarowanym przez matkę lub żonę. Nawet przywilej pracy tego nie zmieni. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz