niedziela, 4 sierpnia 2013

Dzień sto pierwszy: tekturowe pudełka

Co się dzieje z tekturowymi pudełkami, w których oddaję rzeczy dla mojego osadzonego? Każdą rzecz przekazaną przez magazyn, według niektórych generałów z okienka, muszę pakować do kartonu. Nawet podając książkę, wkładam ją do pudła. Rozpaczliwie wygląda niewielka książka w olbrzymim kartonie. Idiotycznie wkładać sweter do kartonu. Niekiedy widzę ludzi biegających po okolicznych sklepach, pytających sprzedawców, czy nie mają kartonu. Wszyscy kiwają głową, wiedzą, o co chodzi. O zakład karny.

Chciałam prosić generałów z okienka o zwrot kartonów po wykorzystaniu. Osadzeni nie mają prawa otrzymywać tych kartonów, a mnie, na kolejną książkę, by się przydało. Niestety, nie ma takiej opcji. Kartony są składane i wynoszone na śmieci. Nas, rodziny osadzonych, goni się za każdym razem po sklepach, chyba tylko po to, by nas jeszcze i w ten sposób upokorzyć. 

Jutro znowu będę walczyła z kartonami. Oddaję w końcu książkę. W tekturowej teczce nie przejdzie. Mam olbrzymi karton na wszelki wypadek przygotowany. To panowie generałowie z okienka będą musieli z tym kartonem się targać. Najzabawniejsze jest to, że w regulaminie informuje się petentów, że paczki żywnościowe muszą być przekazywane w kartonach, nie specyfikuje się jednak, że także książki i odzież. 

Słowo na dziś


karton – gruby sztywny papier (ta definicja nie przemawia do panów z okienka, teczka, która spełnia warunek nie jest dla nich wystarczająca); tekturowe pudełko (towar deficytowy w okolicach zakładu karnego).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz