niedziela, 4 sierpnia 2013

Dzień sto drugi: w zakładzie karnym zdrowe ciało

W zakładzie karnym nie wolno pakować. To znaczy nie wolno tak gimnastykować się, by powodowało to zwiększenie masy mięśni. Tymczasem w zakładzie karnym jest wielu osadzonych, którzy albo dbali o swój wygląd i mięśnie zanim tam trafili, albo zainteresowali się tym dopiero po rozpoczęciu odbywania kary. 

Nikogo zbyt nie zainteresuje, jeśli któryś osadzony robi rowerki, leżąc na łóżku. Choć zbyt pilny strażnik zastosuje i wobec takiego osadzonego punkt regulaminu zabraniający ćwiczeń. Jednak ćwiczenie z wykorzystaniem jakichś wspomagających narzędzi, to zupełnie coś innego. Zamiast hantli, których w zakładzie karnym nie ma, używają butelek z wodą mineralną – tego oczywiście nie wolno robić. Najgorsze jednak jest ćwiczenie innymi współwięźniami.

Paweł Moczydłowski, były szef Centralnego Zarządu Zakładów Karnych, twierdzi, że osadzeni mogą ćwiczyć na siłowni, ale gdzie jest ta siłownia? W Piotrkowie Trybunalskim, w najnowocześniejszym zakładzie karnym w Polsce (podobno tam miał odbywać karę jeden z byłych jugosłowiańskich zbrodniarzy wojennych) jest siłownia, ale korzystają z niej funkcjonariusze. Przecież nie można pozwolić, by osadzeni dbali o tężyznę fizyczną…

Mój osadzony kryje się przed strażnikami i potencjalnymi donosicielami ze swoimi ćwiczeniami na chorobę narządów ruchu. Lekarz więzienny zalecił natychmiastową rehabilitację; wystarczyć musi brak pracy fizycznej i ukradkiem wykonywane rowerki czy inne ćwiczenia na pryczy. Na pryczy, swoją drogą, za krótkiej, projektowanej w czasach, gdy wzrost ok. 165 cm uważany był za wysoki. 

Słowo na dziś

sport – ćwiczenia i gry mające na celu rozwijanie sprawności fizycznej (dokładnie o to chodzi osadzonym) i dążenie we współzawodnictwie do uzyskania jak najlepszych wyników. Ciekawa jest rywalizacji osadzeni–strażnicy. Może w piłkę grają tak? Podobno...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz