środa, 31 lipca 2013

Dzień dziewięćdziesiąty ósmy: kap kap kap

Kapie woda z kranu. Pyrka kawa na gazie. Szemrze miasto za oknem. Wiadomości schodzą wolniej niż doniesienia z frontu wojny trzydziestoletniej. 

Kapie woda z kranu. Nie ma kto naprawić. Mój osadzony zamiast wymieniać w domu spalone żarówki w lampach zbyt wysoko zawieszonych i zamiast naprawiać kran, sprząta kuchnię więzienną i łaźnię. Zamiast sprzątać nasz dom, sprząta dom państwowy. 

Jedyną osobą, która cieszy się z tego, że mój osadzony jest zamknięty, to poszkodowany. Puścił w ruch maszynę państwową, ale czy Państwo naprawdę jest od tego, by zaspokajać osobiste kompleksy poszkodowanego? 

Mój osadzony już zdążył wyciągnąć wnioski ze wszystkiego, co się wydarzyło. O ile jeszcze dwa miesiące temu myślał o tym, w którym momencie popełnił błąd, to w tej chwili o swoim błędzie już dawno zapomniał. Uważa, że został poszkodowany przez Państwo i rozmyśla o niesprawiedliwości, która go spotkała. Myślę o tym także i ja, ostrząc pióro, czekające na właściwy moment. 

Słowo na dziś


sprawiedliwość – uczciwe, prawe postępowanie; dla porządku przypominam, że pięknym za nadobne tu się zaczyna odpłacać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz