niedziela, 2 czerwca 2013

Dzień trzydziesty dziewiąty: rewizja

W piżamie, przy moim biurku, czuję się bezpieczna. Świecę jednak światło, bo trochę boję się ciemności. Mój osadzony już ma ciemno. 20.30 gaszenie świateł. 5.30 budzenie. Jak łatwo mi mówić, że dziś rano, choć dzień dopiero wstawał, czułam na ramionach ciężar tego świata. Łatwo mi tak pisać, bo ciężar tego świata jest niczym w porównaniu z ciężarem tamtego świata, świata mojego osadzonego. 

Poznaję światy, o których wiedziałam, ale do których trafić nigdy nie pragnęłam. Podobnie jak nie planowałam pojechać do Indii . Teraz myślę, że wolałabym trafić do Indii niż odkrywać wszystko to, z czym mam na co dzień do czynienia. 

Rewizja w półotwartym zakładzie karnym dla odwiedzających polega na tym, że z kieszeni wyjmuje się wszystko (czyli chusteczki, gotówkę, długopis, kluczyk od szafki depozytowej). Przechodzi się przez bramkę skanującą, a następnie strażnik ręcznym skanerem „udaje”, że skanuje. Rewizja w zamkniętym zakładzie karnym była o wiele bardziej drobiazgowa, strażnik między innymi dokładnie mnie omacał poza skanowaniem, ale i tak największym zaciekawieniem jego cieszył się długopis (sądząc po tym, jak długo rozkręcał go na elementy) oraz chusteczka higieniczna przy nim wyjęta z nowo otwartej paczki. Chusteczkę rozłożył na warstwy i każdą z nich oglądał, wąchał, macał. Szukał narkotyków, najpewniej. Brzydziłam się później płakać w tę chusteczkę, ale jeszcze bardziej brzydziłam się płakać w rękaw. 

Nie chcę wiedzieć, jak wygląda rewizja osadzonych po widzeniu w wykonaniu jednego strażnika. Nie chcę, a wiem. Strażnik broni złych ludzi przed czym? Przed złem? Moja definicja zła jednak jest zupełnie inna i mój osadzony, w przeciwieństwie do jednego ze strażników, nie jest zły. Zły jest strażnik i to jego powinno się poddać nie tylko rewizji osobistej, ale rewizji służbowej także. Trzeba jego mózg zrewidować, bo to chory człowiek. Zły człowiek. 

Zaczynam marzyć o wyjeździe do Indii…

Słowo na dziś

rewizja – w wyniku rewizji otrzymujemy dowody przestępstwa, by do niej doszło, musi być podejrzenie przestępstwa; to jedno z najohydniejszych domniemań – podobno są ludzie, którzy zakładają, że inni ludzie nic tylko przestępstwa popełniają. Ci ludzie na przykład wstawiają do sklepów szafki depozytowe, bo inni ludzie do sklepów chodzą tylko po to, by kraść. Tak samo czyni strażnik mojego osadzonego: rewiduje nie dlatego, że podejrzewa, lecz dlatego, że on wie. To człowiek, którego trzeba leczyć, a nie pozwalać mu się wyżywać na osadzonych. Nie zamierzam poddawać tej opini ponownej ocenie, by dokonać w niej zmian. Zamierzam doprowadzić do kontroli w tej instytucji, nawet jeśli miałabym się odwoływać do sądów wyższej instancji, bo te niższe odrzuciłyby moje wnioski. A wszystkie teksty przechodziłyby ostateczną korektę przed drukiem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz