poniedziałek, 9 września 2013

Dzień sto trzydziesty dziewiąty: rozterki

Wypuszczą go – nie wypuszczą. O niczym innym nie mogę myśleć. Czytam więc warunki dozoru elektronicznego. Już wiem, że nie wypijemy dobrego wina, którego butelkę trzymam na „ten” moment; nie wypijemy, bo w każdej chwili w domu może zjawić się ekipa sprawdzająca. Osoba odbywająca karę w systemie dozoru elektronicznego nie ma prawa spożywać alkoholu. Ani narkotyków. Palić papierosy może, tak samo jak w więzieniu, ale mój osadzony nie pali. 

Antycypuję sytuację i zastanawiam się, co będzie, gdy na przykład pojawi się nagła konieczność pójścia do lekarza. Lub tramwaj się spóźni. Lub zepsuje się rower. Niepotrzebnie się denerwuję i wymyślam wszystkie problemy. 


Najważniejsze, że będzie w domu. W kuchni, w wannie, w łóżku. Albo nie będzie. Los nasz w rękach Temidy, a ta, jak do tej pory, nie była dla nas łaskawa. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz