wtorek, 2 lipca 2013

Dzień sześćdziesiąty dziewiąty: proszę wyłączyć moje myśli

Proszę wyłączyć moje myśli, bo jak spłoszone ptaki przed zmrokiem, z niepokojem po głowie mi krążą. Pamiętać o przelewie, bo „muszę kupić miskę, żeby się móc myć w te upały.”, a przecież wyjeżdżam, z komórki przelew, bo zakupy z wypiski w piątek, następne za dwa tygodnie. Wszystko na raz. A tymczasem…

A tymczasem jutro się wiele rozstrzygnie. A tymczasem nie mogę spać. A tymczasem przelew muszę zrobić. Tymczasem ucieka mi życie, zaplątane, jak dzikie wino, w więzienne kraty. 

Słowo na dziś

wypiska – słowo nieistniejące w Słowniku Języka Polskiego, dla mnie nowe i już oswojone. Co dwa tygodnie pytam mojego osadzonego, ile ma jeszcze pieniędzy na wypisce i, w razie potrzeby, mu przelewam kolejne środki. Problem w tym, że 50% przelewu jest zatrzymywane „na później”, na „po wyjściu” (dokładnie 50%, ale nie więcej niż 149 zł. Czyli przelewając 100 zł mojemu osadzonemu, wiem, że dostanie tylko 50 zł, ale przelewając 500 zł, zdaję sobie sprawę, że otrzyma do dyspozycji na wypiskę 351 zł. Ale nie mam 500 zł…). Muszę o tym napisać więcej, bo wypiska to ciekawa sprawa: osadzeni wcale nie dostają pieniędzy i nie mogą też wszystkiego kupić, a zrozumienie, dlaczego sam sobie może z wypiski kupić sól, ale ja, na widzeniu, w tej samej kantynie, nie mogę, jest powyżej moich możliwości percepcji. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz