piątek, 5 lipca 2013

Dzień siedemdziesiąty drugi: euforia dwubiegunowa

Ogarnęła mnie euforia dwubiegunowa. W przeciwieństwie do depresji dwubiegunowej nie da się jej leczyć, nie jest też diagnozowana. Mój osadzony jest w tym samym stanie. Chwile załamania przeplatają się z chwilami radości nieopanowanej.

Ćwiczyliśmy niedawno sygnalizację z moim osadzonym. Ja na parkingu, on w swojej celi, nowej, do której go przeniesiono. Posyłałam mu wszystkie całusy świata. On dostrzegł nawet moje buty. Stałam tam, gdzie siada kot, którego mój osadzony obserwuje z okna. Więcej nas tam, kobiet i mężczyzn, posyłających znaki do swoich osadzonych stało. Nagle wszystkie okna, we wszystkich celach się zamknęły. Okazało się, że najważniejszy z wszystkich generałów oddziałowych wyszedł na papierosa. My go nie widzieliśmy, ale on wiedział, że stoimy za bramą, że przekazujemy sygnały naszym osadzonym. To oni go dostrzegli i zakończyli konwersacje z trzaskiem okien. Stałam jeszcze chwilę, miałam nadzieję, że jeszcze wyjdzie, że go jeszcze zobaczę. Skakałam na jednej, na drugiej nodze. Mój osadzony to wszystko widział i śmiał się. Przez telefon mi powiedział: „Nic się nie zmieniłaś”. 

„Zmieniłam się, kochanie” – chciałam mu odpowiedzieć, ale jak mu wytłumaczyć, co się zmieniło we mnie? Że przystaję, widząc, jak policja zatrzymuje pijaczka? Przecież to śmieszne i żałosne zarazem. Euforyczne i patetyczne. Jak euforia dwubiegunowa. 

Słowo na dziś


sygnały – nie mieliśmy żadnego umownego znaku ani o treści informacyjnej, ani ostrzegawczej. Posługiwaliśmy ogólnie znanymi gestami; sygnalizowałam mu miłość, przyciskając ręce do piersi i rozkładając je następnie szeroko oraz posyłając pocałunki zdmuchiwane z dłoni. Czy nasze sygnały były objawem czegoś? Tak! Miłości. Czy coś zapowiadały? Nie, co można zapowiadać, gdy mój osadzony jest na I piętrze, 20 metrów od bramy, a ja na parterze, także 20 metrów od bramy? Nieoficjalnych i niepotwierdzonych wiadomości sobie nie przekazujemy; niepisana umowa nakazuje nam informować się tylko o tym, co pewne. Lecz nasze gesty wywołały z pewnością reakcję jednego ze zmysłów. Siódmego zmysłu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz