poniedziałek, 22 lipca 2013

Dzień osiemdziesiąty dziewiąty: gierki

Pan prokurator przerzuca odpowiedzialność na sędziów, sędzia odrzuca, bo uważa, że to prokuratura popełniła błędy. Prokuratura dowodzi, że sędziowie też mogą myśleć i weryfikować dostarczane informacje. Rozgrywają własne problemy na cudzej skórze. A człowiek siedzi. 

Nigdy nie twierdziłam, że mój osadzony jest niewinny i że został skazany za niewinność. Jednak to, że trafił do zakładu karnego, że pozbawiono go możliwości obrony, jest wynikiem błędu popełnionego przez… o, właśnie. W tym miejscu wypada mi się zatrzymać i nie osądzać. Przecież nawet sędzia i prokurator (lub też w liczbie mnogiej, bynajmniej nie majestatycznej: sędziowie i prokuratorzy) nie potrafią orzec, kto ów błąd popełnił. Tymczasem on jest, jarzy się na czerwono. 

Ciekawa jestem, ilu osadzonych trafiło do zakładów karnych przez takie błędy. Ilu z nich jest w stanie się wybronić przed niesłusznie wdrożoną w życie karą? Ilu dochodzi swoich praw przed sądem, ilu w ogóle zdaje sobie z tego sprawę? 

Błędy popełnia każdy, dzięki nim wiemy z pewnością, że jesteśmy ludźmi. I mój osadzony popełnił błąd, który naprawił. Gierki, które jego kosztem toczą jednak między sobą sędzia z prokuratorem, obciążają nie tylko budżet państwa, ale i mój prywatny budżet, uszczuplany przez drogie dojazdy, karty telefoniczne, zakupy, znaczki pocztowe itd. Można tego nie robić, można nie jeździć, nie rozmawiać codziennie przez telefon, nie kupować soków pomarańczowych i nie wysyłać listów, ale po powrocie mój osadzony będzie wymagał terapii psychologicznej. Liczę na to, że całe wsparcie, którego mu udzielam teraz, to materialne wsparcie, przynosi mu ukojenie i wyjdzie bardziej sobą niż produktem polskiej resocjalizacji.

Słowo na dziś


gierka – intryga, wybieg, podstęp. Intryga najbardziej mi się podoba i ani kroku dalej nie poczynię. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz